|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Rolling Stone - styczeń 2006! |
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Rolling Stone 12 styczeń 2006 Niektórzy ludzie rodzą się z zamiłowaniem do sprawiania kłopotów. Podczas ostatniego koncertu Green Day w Nashville, w sercu Bible Belt, frontman Billie Joe Armstrong powiedział prowokacyjnie: "Czuję marihuanę" pochylając się w stronę przedniego rzędu. "Jezus was dorwie" dodał cienkim głosem Church Lady. Wyprostował się i zachichotał. "Kogo my próbujemy oszukać?" zapytał. "Jezus wygląda jak pieprzony ćpun, prawda?". Nie każda multiplatynowa pop gwiazda wybrałaby taki rodzaj 'scenicznej gadki' w mieście o największej liczbie kościołów przypadających na mieszkańca w Stanach. Ale Armstrong, lat 33, jest tym samym gwiazdorem rocka, który zdecydował się napisać jako ostatni album Green Day'a zawarty w 57 minutach anty- Bush'owski, anty-wojenny manifest, mocny 'American Idiot' - i to w czasie, gdy zbłąkany, różniący się od powszechnych, komentarz mógł doprowadzić do bojkotów w radio (the Dixie Chicks) lub usunięcia z telewizji (Bill Maher). Jednak z im większą furią Green Day wypowiadał się, tym więcej płyt i biletów na koncerty było sprzedawanych - rok 2005 był najlepszym w siedemnastoletniej karierze zespołu. W Angli zagrali dla 130 000 pełnych podziwu fanów na stadionie Milton Keynes, zgarnęli wszystko z MTV Video Music Awards i sprzedali 10 milionów kopii albumu na całym świecie. I wciąż są chętni do wkurzania ludzi. "Są chwile" przyznaje basista Mike Dirnt "gdy Billie Joe nazywa Busha dupkiem ze sceny, i widzimy jak ktoś wystawia do nas środkowy palec - ale wtedy zmienia go na kciuka i zaczyna machać dłonią w powietrzu" dziwi się Dirnt. "Więc nie wiem, może nagle zdaje sobie sprawę 'Cholera, tak - on jest dupkiem'". Sam Armstrong nie ma wyrzutów "Ludzie patrzą na polityków jak na postacie religijne" mówi. "To tak, jakby nie można ich było krytykować, bo świadczyłoby o złym wychowaniu". Biorąc to pod uwagę, Armstrong i Green Day znaleźli się pośród rockmanów o najgorszych manierach na planecie w tym roku. Po około siedemnastu miesiącach koncertowania, jak przyzwyczaisz się do życia-nie-na-trasie? To trochę przykre, bo nie zamierzamy grać tych piosenek przez długi czas, a jednocześnie, szczególnie politycznie, chce się być bardziej świadomym tego, co się dzieje. Więc teraz potrzebuję odpoczynku w domu, by prześledzić co się dzieje na świecie i tu na miejscu. 'American Idiot' wydawał się sensowny pod wieloma względami - od huraganu Katrina do sprawy nowego przecieku z CIA. Ale nadszedł czas by przysiąść i przyjrzeć się światu trochę bardziej, zamiast czuć, że jest się zaabsorbowanym sobą przez cały czas. Czy prawdą będzie stwierdzić, że ta złość z American Idiot wypływa z patriotyzmu? Patrzę na kulturę amerykańską - myślę o rock and roll'u jako o szczytowej kulturze amerykańskiej. Zawszę się temu przyglądam i czuję, że to jest to, co ja też robię, i jest też tym, na co chcę, by inni ludzie patrzyli: to dobra strona Ameryki, strona, która nie zadowala się po prostu wspaniałym schematem wszystkiego. Najlepszy moment tego roku? Uczenie syna gry na gitarze. W lutym będzie miał 11 lat. To coś, co szczerze mogę mu przekazać. To jak: 'Boże, nie potrafię dobrze kopać piłki, ale umiem zagrać parę akordów na gitarze...'. Najgorszy moment roku? Hmmm, um... Jestem pewny, że z chęcią podzielisz się tym z milionami czytelników... Nie, nie o to chodzi. Nie mam nic pikantnego. Myślę, że jest to dojście do momentu, gdzie zatoczyliśmy pełne koło i zastanowienie 'Ok, co teraz?'. To jest zawsze najstraszniejszy moment w karierze zespołu, i to silnie nas dotyka. I w końcu: w jaki sposób najbardziej sprawialiście kłopoty w tym roku? Codziennie sprawialiśmy kłopoty. Fakt, że tak wielu ludzi opowiedziało się za albumem pokazuje, że aż tylu osobom nie podoba się obecny stan rzeczy lub chce zmienić opinię na kilka spraw - wszystko, czego to wymaga to iskra, by tę rewolucję zacząć. I jeśli weźmiesz piosenkę i wystarczająco dużo ludzi do jej odśpiewania to ona staje się hymnem, a ten hymn staje się pieśnią narodu, do jakiegoś tam stopnia. Kocham to, gdy ludzie spotykają się i śpiewają, to po prostu coś wielkiego. Nawet gdy jest to tylko świetna zabawa. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||